Pani Wioletta na działce jest codziennie, ciągle coś ma do zrobienia, coś dosadzi, coś przytnie, w czasie zbiorów robi przetwory.
Z działki korzysta cała czteropokoleniowa rodzina – pani Wioletta z mężem, ich dzieci, wnuki i już prawnuki, co daje ogromną radość wszystkim.
Czasami mąż zauważywszy, że żony nie ma w domu dzwoni, pytając gdzie jest, wtedy pada odpowiedź ,, no jak to gdzie, w moim sanatorium”. Tak, działka to moje sanatorium – tutaj odpoczywam, tutaj pracując zachowuję sprawność ruchową. Tutaj mam wszystko: ,, siłownię” podczas haczkowania, aromatoterapię – pachnące zioła i rośliny ozdobne, relaks - koncerty ptaków, zdrową żywność wyprodukowaną przez siebie, świeże powietrze i czegóż mi więcej potrzeba… A najważniejsze - cieszę się gdy są dzieci i mogę z nimi przebywać, przybliżać i pokazywać piękno przyrody oraz tworzyć nowe kompozycje.