Na ogrodach działkowych zawsze jest co robić. W ROD "Kolejarz" w Malborku uprawiają, gotują, inwestują
2305.2025
Okręg Pomorski PZD docenił ROD "Kolejarz" w Malborku
Do okręgowego Dnia Działkowca jeszcze dużo czasu, bo odbędzie się w Malborku 30 sierpnia, ale prezes ROD "Kolejarz" Ryszard Gurtiaków już teraz dzieli się dobrą wiadomością. Dla jego ogrodu to spore wyróżnienie i docenienie tego, jak działa.
- Na obchodach będziemy gościć posłów, wojewodę, przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, rodzinnych ogrodów działkowych z województwa. Zaprosiliśmy oczywiście burmistrza. Mamy kilku sponsorów. Chcemy pokazać, że Malbork też potrafi zorganizować takie obchody. A jak wiadomo, nasz ogród kolejny raz już to robi. Mamy warunki do zorganizowania takiej imprezy, ale też prężnie działamy – mówi Ryszard Gurtiaków.
Już wiadomo, że smakowity poczęstunek przygotują panie i panowie z… koła gospodyń ogrodu działkowego.
- W ubiegłym roku założyliśmy takie koło, jako drugie w okręgu pomorskim po Kwidzynie. Nasze panie i panowie przygotowują posiłki na zebrania, zawsze są gotowi do pomocy. Koło zostało pozytywnie przyjęte przez władze okręgu PZD, dostaliśmy dofinansowanie 5 tys. zł na zakup sprzętu AGD. Myślę, że naszym śladem pójdą inne ogrody. To jest bardzo dobre rozwiązanie, pokazuje, że sami działkowcy potrafią coś robić dla działkowców. Zresztą, u nas jest więcej takich przykładów. Powstała wiata na spotkania przy domu działkowca zbudowana w tzw. czynie społecznym. Stoły też sami robimy – wylicza Ryszard Gurtiaków.
Dużym atutem ROD "Kolejarz" jest przestronna, dobrze wyposażona świetlica.
Faktycznie, to jest jeden z najlepszych domów działkowca w okręgu, jest dobrze wyposażony. W razie potrzeby użyczamy świetlicę, bo kilka lat temu zorganizowaliśmy też Dzień Działkowca dla malborskich ogrodów, które miały swoje jubileusze, ale nie miały gdzie ich zrobić – mówi prezes ROD "Kolejarz".
W salę też stara się inwestować.
- Ze środków okręgu mamy kupione nagłośnienie w ramach ośrodka szkoleniowego. Bo w ubiegłym roku mieliśmy cztery szkolenia, których uczestnicy przyjechali z okręgów gdańskiego, bydgoskiego, koszalińskiego i naprawdę byli pod wrażeniem warunków u nas. Szkolenia miały różny zakres. Jedne prowadzili specjaliści w zakresie finansów, księgowości. Innego razu zostały zaproszone zarządy ogrodów i omawiano kwestie przygotowania zebrań sprawozdawczo-wyborczych – mówi Ryszard Gurtiaków.
Zestawy do retencji wody sprawdzają się na działkach
Ogród jest znany w okręgu pomorskim również z innych inicjatyw. Jedną z ostatnich jest inwestowanie w retencję wody.
- Skorzystaliśmy z programu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. A dokładnie nasz okręg PZD zgłosił się do konkursu i przyznane zostało mu 120 tys. zł. Władze okręgu wytypowały trzy ogrody i w tym gronie znaleźliśmy się my. Nie ukrywam, że trochę przy tym chodziłem, bo woda to naprawdę ważna rzecz na ogrodach, chyba tego nie trzeba specjalnie wyjaśniać. Działkowcy już sami się zorientowali, że beczka nie wystarcza, dlatego mają te pojemniki na wodę, tzw. mausery, do których łapią deszczówkę – mówi Ryszard Gurtiaków.
Ale to nie to samo, co zestawy, które można było dostać w ramach programu. Początkowo działkowcy do tego projektu podeszli trochę sceptycznie, bo musieli zapłacić 10 proc. wartości grantu, czyli 200 zł od działki, co wynikało z zasad naboru do programu.
- Jak przywieźli nam te zestawy, ludzie zobaczyli, co to jest, i zaczęli się zapisywać, to zabrakło dla wszystkich chętnych. Dostaliśmy 32 zestawy – dwie beczki po 500 litrów plus oprzyrządowanie i pompka spalinowa do podlewania. Jest to piękna rzecz. Po dwóch latach taki zestaw staje się własnością działkowca. Do tej pory dopytują, czy jeszcze będzie taki program - opowiada prezes Gurtiaków.
Woda priorytetem. Sukcesywnie wymieniają wodociąg
Pozostając przy wodzie, bez której na działkach nie ma życia, warto dodać, że priorytetowym zadaniem zarządu ROD "Kolejarz" jest poprawa stanu wodociągu. Łączna długość to około 1,5 km. Sukcesywnie wymieniane są te najgorsze odcinki.
- Od czterech lat co roku wymieniamy rury stalowe na plastikowe, co zwiększa nam wydajność, bo rury żelazne były zapchane szlamem. W tym roku mamy kosztorys na 30 tys. zł na wymianę 142 metrów. Każdy działkowiec został opodatkowany kwotą 50 zł, mamy też uzbieraną nadwyżkę, a będę pisał jeszcze o dotację na 7 tys. zł na ten cel do okręgu – wyjaśnia Ryszard Gurtiaków.
Natomiast w ubiegłym roku został przeprowadzony remont pompy głębinowej, który kosztował 9 tys. zł. Stosunki wodne i zużycie bezcennej cieczy na działkach jest stale pod lupą Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
- W ub. roku mieliśmy kontrolę z Wód Polskich i przeszliśmy ją pozytywnie. Niektórym się wydaje, że wybiliśmy pompę i możemy sobie brać. No nie, każdy ogród ma określony limit wody, którego musi się trzymać. To zależy od liczby działkowców. My mamy przydział 6,5 tys. metrów sześciennych rocznie i to wystarcza. Ponadto, musimy oddawać wodę do badań. To wszystko jest wymagającą procedurą, której pilnują Wody Polskie. Ważność naszej dokumentacji kończy się z końcem grudnia br., musimy ją zaktualizować, co wiąże się z kosztem 7 tys. zł – wyjaśnia prezes Gurtiaków.
Wcale nie jest tak łatwo być prezesem na "RODOS"
Na ogrodach zawsze jest co usprawniać. Dlatego są już plany na przyszły rok. Prezes chciałby złożyć wniosek do konkursu dla działkowców ogłaszanego z kolei przez Urząd Marszałkowski w Gdańsku – na zamontowanie kamer, bo jak się okazuje, nadal zdarzają się przykre sytuacje, których przyczyną są osoby postronne. Te czasy, gdy żeliwne krany ginęły na potęgę z ogrodów działkowych, na szczęście już minęły, jednak wciąż są kradzieże.
Są problemy z drobnymi złodziejami. Kilku działkowców niedawno mi zgłaszało, że drzewka zostały wykopane. Przykre, bo ktoś sobie kupił, prawie kwitło. Dawniej szczególnie kradli krany na złom. Kiedyś około 500 kranów na terenie Malborka jednego roku ukradziono. To było nie do upilnowania, dlatego ludzie zaczęli montować krany plastikowe – wspomina Ryszard Gurtiaków.
Prezes ROD "Kolejarz" ma skalę porównawczą całego spektrum sytuacji na ogrodach, bo pełni tę funkcję już 39 lat. Jest też przewodniczącym kolegium prezesów malborskich ROD. Po prawie 30 latach zrezygnował natomiast z działalności w okręgu. Wcześniej był też członkiem Krajowej Rady Działkowców.
- Bycie prezesem ROD to nie jest taka łatwa funkcja. Bezwzględnie trzeba się znać na przepisach ogólnych i trzeba być na bieżąco z nimi, bo przychodzą różnego rodzaju związkowe aktualności, biuletyny. To trzeba przerobić, żeby działać zgodnie z obowiązującym prawem ogólnym i związkowym. Jak się tego nie będzie znało, to się leży. Na przykład mamy zezwolenie wjazdu na działki. Od razu „wszyscy” są chorzy, chcą wjeżdżać, samochody stawiać. Oczywiście, żartuję, ale tak całkiem poważnie: działka nie jest po to. Są wyznaczone dni, gdy można wjechać, mamy też dwa parkingi w środku i zgodę dostają naprawdę ludzie z problemami ruchowymi. Znajomość to jedno, ale przede wszystkim z ludźmi trzeba umieć żyć – nie być nerwowym, dać się wypowiedzieć, rozmawiać. Człowiekiem trzeba być - mówi Ryszard Gurtiaków.
Już kiedyś chciał zrezygnować z funkcji.
Ale chyba musiałbym sprzedać czy oddać działkę, żeby się w ogóle nie angażować, bo jednak ponad pół życia tu poświęciłem. Nie umiałbym się nie interesować - śmieje się prezes ROD "Kolejarz".
W ogrodzie jest 264 czynnych działkowców, a działek ogółem 274.
- Bardzo się cieszę, że jest coraz więcej nowych, pięknych altan. Jest to wzór dla innych działkowców. Jeden, drugi, trzeci zrobi, inni patrzą, biorą przykład i dzięki temu mamy ładny ogród - dodaje Ryszard Gurtiaków.
I aż chce się przebywać na takim "RODOS" - "rodzinnym ogrodzie działkowym ogrodzonym siatką".