Przyszłość ROD w miastach w Polsce - 11.03.2021
1103.2021
Powrót do upraw warzyw w ROD w okresie światowego kryzysu. Działalność polskich ogrodów działkowych przeszło 100 lat temu była związana z produkcją żywności. Z biegiem lat zaczęły jednak zmieniać się funkcję w ogrodzie na w części rekreacyjną. Planiści chcą wrócić do dawnych założeń przy pomocy nowych technologii.
Świeże warzywa w miastach z Rodzinnych Ogrodów Działkowych
Miejskie farmy, które przyjęły się m.in. w Berlinie, od jakiegoś czasu zdobywają popularność w także w wielu innych częściach świata
M Okazuje się, że w Polsce już w latach 60. XX wieku analogiczną rolę pełniły ogrody działkowe. Początkowo ich działalność była bowiem związana z produkcją zdrowej, naturalnej żywności której było brak na rynku. Dopiero w miarę upływu lat, ich użytkownicy zaczęli stawiać przede wszystkim na rekreację. Te rozległe tereny zielone (w kraju przeszło 40 000 ha powierzchnia w ROD ) w centrach naszych miast, mają jednak nadal duży potencjał, którego nie można znaleźć nigdzie indziej. W Polsce działa około 5 tys. rodzinnych ogrodów działkowych, na których znajduje się ponad 900 tys. działek.
Przyszłość ogrodów działkowych
Jest inspiracja nową, rewolucją technologiczną, zmieniającą od kilku lat, rolnictwo wiejskie w krajach zachodnich
Projekt zagospodarowania przestrzennego rolnictwa miejskiego ma na celu połączenie obu tych światów w jednym miejscu. Podobnie jak szczepienie w uprawie drzew, technologia, która sprawdziła się na wsi, zostanie wdrożona na działkach rolnych i połączona z tkanką miejską. Stwierdzono, że miejskie Rodzinne Ogrody Działkowe to doskonałe lokalizacje do przetestowania i wprowadzania nowych technologii oraz innowacji, związanych z uprawą, badaniem i sprzedażą zdrowej żywności w miastach. Prawdziwa nowa koncepcja „urban farming” na miarę XXI wieku”
Nowoczesne ogrody działkowe mają być doskonałym przykładem na to, jak można łączyć działania społeczne z koncentracją na środowisku i jego ochronie. Przy niepewnych właściwościach GMO i masowej produkcji żywności, która jest odpowiedzialna za prawie 25 proc. wszystkich emisji CO2, mogą one też stanowić interesującą alternatywę jako zdrowy, świeży i stosunkowo tani system. Dzięki prowadzeniu upraw bezpośrednio w mieście i sprzedaży produktów takich jak warzywa w każdej dzielnicy, na małych targowiskach, byłyby one dostępne dla każdego. Dodatkowo, pośrednicy, którzy są największym czynnikiem wzrostu kosztów w łańcuchu dostaw żywności, staliby się niepotrzebni.
Po co nam rolnictwo miejskie?
Przewiduje się, że w 2050 roku, połowa populacji naszej planety, będzie mieszkać w miastach. Obszary tradycyjnego rolnictwa będą w kolejnych latach masowo się wyludniały. Aby zapobiec wystąpieniu światowego kryzysu żywnościowego, spowodowanego tym, że duża liczba ludzi zagęszcza konkretny obszar, który nie jest w stanie ich wyżywić. Aglomeracje miejskie, muszą uczyć się na przykładzie rozwoju zachodnich czy azjatyckich obszarów wiejskich, nowych technologii pozyskiwania zdrowej żywności.
Technologie takie jak hydroponika, robotyka czy sztuczna inteligencja, które jest tam już stosowane, mogłyby zostać wdrożone w rolnictwie terenów zurbanizowanych, w celu zwiększenia produkcji żywności, zanim dojdzie do katastrofy.
Dodatkową korzyścią powyższych działań, mogą być miasta przyjemniejsze do życia dla swoich mieszkańców - mniej zanieczyszczone, cichsze i bardziej neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla.
W czasach kryzysu wywołanego korona wirusem, uprawianie działki jest bardzo przydatną umiejętnością, dającą wymiar zdrowotny, rekreacyjny i ekonomiczny.
Ze względu na ubóstwo części działkowców, oraz trudny dostęp do warzyw dobrej jakości w sieci handlowej, to wychodowane warzywa na uprawianej działce w ogrodzie działkowym, są świeże, zdrowe i bez potrzeby użycia transportu na dostawę co jest bardzo ważne – obniżają koszty i zmniejszają zanieczyszczenie środowiska.
W Na przykład w porównaniu do Stanów Zjednoczonych, w Polsce wciąż jeszcze mamy stosunkowo łatwy dostęp do relatywnie taniej żywności niezłej jakości. Sytuacja pogarsza się z każdym rokiem. Według danych GUS, od lipca 2019 roku wzrost cen w kategorii "żywność" przekroczył 6 procent.
Zgodnie z przewidywaniami Państwowego Instytutu Ekonomicznego susza, przed którą cały czas ostrzegają eksperci, może to zjawisko pogłębić. Co więcej, badacze podkreślają, że drożenie żywności uderza przede wszystkim w ubogich konsumentów.
Im mniejsze dochody, tym więcej wydajemy na żywność. Kwoty wydatków przeznaczonych na żywność stanowią ponad 30 procent ponoszonych kosztów. Te informacje wydają się szczególnie niepokojące w obliczu kryzysu wywołanego zamrożeniem gospodarki w związku z pandemią COVID-19.
Wiele osób straciło pracę, a ci którzy zachowali stanowiska, często musieli zgodzić się na cięcia zarobków.
Jeśli ceny żywności dalej wzrosną, okaże się, że warzywa i owoce podrożeją znacznie w dyskontach handlowych.
inż. Józef Romanowski
Szczecin 2021-03-08