Komentarz do artykułu Dziennika Bałtyckiego „Mieszkają na działkach z chorą córką, boją się stracić swój dom”

0807.2016

W dniu 5 lipca br. w Polska – Dziennik Bałtycki został opublikowany artykuł A. Mizery-Nowickiej i J. Wiercińskiego pt. „Mieszkają na działkach z chorą córką, boją się stracić swój dom”. W artykule przedstawiona jest rodzina bezprawnie zamieszkująca w ponadnormatywnej altanie ogrodowej w ROD Przyszłość w Gdańsku. We wspomnianym artykule pojawiło się wiele niejasności i przekłamań, które pragniemy sprostować.

Opisana rodzina swoim postępowaniem łamie zarówno prawo powszechne, jak i związkowe. Bowiem zgodnie z art. 12 ustawy o ROD na terenie działki obowiązuje całkowity zakaz zamieszkiwania. Co więcej, ustawa o ROD w art. 2 pkt 9 a, jak również § 44 regulaminu ROD, precyzyjnie określa parametry altany. Nie można zatem oczekiwać, że Polski Związek Działkowców, który jest zobligowany do postępowania zgodnie z przepisami, będzie tolerował ich łamanie, także przez tę rodzinę.

Sprecyzowane wymagania

Rodzina przedstawiona w artykule zamieszkuje wraz z dwójką dzieci, w tym niepełnosprawną córką, na terenie ogrodu od 7 lat. W tym czasie nie podjęła działań, aby unormować swoją sytuację mieszkaniową pomimo, że miasto oferowało jej dwupokojowy lokal o powierzchni 43 mkw. Rodzina jednak odrzuciła tę ofertę, jak informuje magistrat, z powodu zbyt małego metrażu mieszkania. W tej chwili urzędnicy, biorąc pod uwagę „bardzo sprecyzowane” wymagania rodziny, rozważają jeszcze dwa inne lokale socjalne o powierzchni  ok. 65 mkw, które miasto musiałoby jednak najpierw wyremontować.

Rodzina ta zatem świadomie  decyduje się na zamieszkiwanie w ogrodzie z naruszeniem wszelkich przepisów, także bezpieczeństwa, pomimo, że otrzymała szansę na wyprowadzenie się z ROD. Podkreślmy – do świeżo wyremontowanego mieszkania na koszt państwa. W czym tkwi zatem szkopuł? Bowiem roczne koszty związane z posiadaniem działki w ROD to ok. 300 zł. Są one zatem nieporównywalnie mniejsze od tych, które ponosi uczciwy obywatel z tytułu zamieszkiwania w domu bądź mieszkaniu.

Mediacje – ale o czym?

Oczywistą konsekwencją naruszeń prawa przez tą rodzinę było wypowiedzenie umowy dzierżawy działki. Dzierżawca zaskarżył ją jednak do sądu, który skierował strony na mediację. Ale pozostaje pytanie: o czym tu właściwie mediować, gdy z premedytacją łamane jest prawo? Sytuacja jest czarno biała, albo łamie się prawo albo nie. Takie stanowisko prezentuje PZD, czemu wyraz dało w oświadczeniu przesłanym do sądu:  „Obydwoje traktują swój pobyt na terenie ogrodu jako okazję do podkreślenia swych praw do zajmowanej działki, na terenie której przebywają nielegalnie. Są aroganccy i nie widać u nich woli porozumienia”.

Kamera lubi „biednych” i „pokrzywdzonych”

Co ciekawe, opisana rodzina już w maju podczas wizyty dziennikarza mediów związkowych w ogrodzie zapowiadała wyprowadzenie się z ogrodu, jednak do tej pory nie podjęła w tym kierunku żadnych działań. Wręcz przeciwnie rozpoczęła szeroko zakrojoną kampanię medialną na łamach prasy i w telewizji, przekonując opinię publiczną jak to są prześladowani przez PZD. Z ubolewaniem należy stwierdzić, że niestety nikt nawet się nie zająknie, że rodzina ta z pełną świadomością łamie prawo, wykorzystując do tego swoją niepełnosprawną córką, która stała się kartą przetargową. O jakiej moralności trzeba być człowiekiem, aby chorobę własnego dziecka wykorzystywać do zapewniania sobie wygodnego lokum? Jeżeli będziemy na to przyzwalać już wkrótce wszystkie ogrody działkowe w Polsce staną się rozwiązaniem życiowych problemów osób, którym najwygodniej żyć z zasiłków od państwa. To zwykłe cwaniactwo, bowiem takie działanie niszczy funkcje ogrodu i odbiera spokój innym działkowcom, którzy korzystają z ROD zgodnie z prawem. Czy kradzież chleba można usprawiedliwić tym, że ktoś był głodny? Kradzież zawsze pozostanie kradzieżą bez względu na to jakie motywy za nią stoją. Bez wątpienia tej rodzinie należy się pomoc, ale od organów państwa, a nie Polskiego Związku Działkowców. Nie można zatem tolerować ich mieszkania w ogrodzie myśleniem „jest nam ciężko, mamy chore dziecko”. Ilu osobom w Polsce jest ciężko i też mają chore dziecko? Czy to w takim razie oznacza, że wszystkie te osoby mają zamieszkać w ogrodach działkowych, bo jest taniej i wygodniej?

Wyssane z mlekiem matki

Pójdźmy jednak o krok dalej analizując tę „biedną” i „wyjątkowo słynną medialnie” rodzinę. Bowiem jej sąsiadami z naprzeciwka jest… ich własna najstarsza córka, która również mieszka na stałe w ROD w ponadnormatywnej altanie wraz z mężem i dziećmi. Co więcej mieszka w niej od 8 lat, a altanę pomógł jej wybudować ojciec, który teraz najgłośniej krzyczy w mediach o niesprawiedliwości jaka ich spotkała. Jaka to niesprawiedliwość? Mianowicie to, że PZD chce wyciągnąć wobec nich konsekwencje z tytułu łamania prawa. Podczas wizyty dziennikarza mediów związkowych w maju w ogrodzie kobieta zarzekała się, że do końca bieżącego roku wyprowadzi się z ROD. Czy słowa dotrzyma? Czas pokaże. Jednak biorąc pod uwagę aktywność jej rodziców,  którzy próbują ugrać zamieszkiwanie w ROD chorobą młodszej córki, można mieć co do tego duże wątpliwości.

Spektakl dopiero się zaczyna

Nie ma złudzeń, że to dopiero początek tego medialnego serialu, a ta „zaszczuta przez PZD” rodzina przewinie się przez wszystkie tytuły prasowe i stacje telewizyjne. W tym wszystkim nie chodzi bowiem o sprawiedliwość, ale o to by ugrać jak najwięcej dla siebie. Każdy działkowiec wie, że pasożyty niszczą plony, tak samo zamieszkujący ROD niszczą istotę ogrodów działkowych.

KR PZD

AD